wczoraj zameldowalismy sie na Kaosan Road w Bangkoku. fajnie zobaczyc znane okolice i wspomniec niezapomniane (zapomniane czesciowo) imprezki ;)
przyjechalismy wczoraj wieczorem i od razu ruszylismy w miasto. trafilismy na lokalny uliczny festiwal podobny nieco do naszego lanego poniedzialku. wszyscy na ulicy mieli twarze (i nie tylko) umazane roztworem maki z woda, a potem wszyscy tanczyli i polewali sie woda. oczywiscie najodwazniej prezentowali swoje wdzieki tzw ladyboy'e - czyli zniewiesciali chlopcy z silikonowymi biustami ubrani w sukienki.... brrrr.... :/
z Osipem szwedalismy sie po barach do 4 w nocy i pilismy duze piwka, takze dzis mamy lekki zamet w glowie. teraz powloczystym krokiem szwedamy sie po Siam-Centre i kupujemy markowe rzeczy za 1/5 polskiej ceny.
wieczorem zaliczymy bazar na Patpong'u a zaraz potem taxi wiezie nas na lotnisko co niestety oznacza koniec wakacji... :/
takze juz niedlugo sie zobaczymy!
PS Dominik - daj znaka co z Grzeskiem - czy jedziemy w niedziele po VTXa czy nie