yo yo yo
gdzies w tej okolicy spedzilismy noc w kempingu dla lokalesow nad pierwszym napotkanym jeziorem. po dlugich dnia spedzonych w upalach stepowych, bylo to nie lada relaksujace. oczywiscie poznalismy sie z innymi uzytkownikami domopw kempingowych, ktorymi okazali sie mlodzi gornicy z kopalni zelaza i ktorzy poczestowali nas wodeczka, piwkiem oraz naprawde niezlym szaszlykiem z baraniny.
Tomek Minksztyn nawet zalapal sie na wypalenie fajki pokoju ;)
a Ola ma kolejnego adoratora - tym razem z Kazachstanu.
...obiecal, ze bedzie pisal listy ;)